środa, 25 stycznia 2012

Nocne Polaków rozmowy

Gdzie dwóch Polaków, tam trzy różne opinie. Wszyscy znamy to powiedzonko i myślę, że większość z nas się z nim zgadza.
Każdy ma coś do powiedzenia. Czasem mądrego, czasem nieco mniej (są i tacy, którzy nie mają nic do powiedzenia, ale i tak mówią)
Zdarza nam się mówić z rozmysłem, ważąc każde słowo lub zupełnie na odwrót - prosto z mostu, co ślina na język przyniesie. Bywają (na szczęście) takie dyskusje, których rdzeniem jest kulturalna wymiana poglądów, konkurs na argumenty, czy też dzielenie się własnym punktem widzenia. Niestety tego typu formy aktywności towarzyskiej najeżone są masą groźnych skał i podwodnych raf. A to ktoś niebezpiecznie wpłynie na ambicje interlokutora, a to znów użyje zbyt osobistych odniesień lub da się wciągnąć w wir złych emocji. I ani się obejrzymy, a już przyjemna rozmowa zamienia się w prawdziwą bitwę morską. Jeszcze dwie chwile temu, z szacunkiem słuchałeś opinii rozmówcy, a teraz, niepodważalnym argumentem "ty głupi ch...!" starasz się go przekonać do swoich racji.
Uwielbiam ten rodzimy koloryt ;)
Żeby było mądrzej, zacytuję encyklopedię:  
"W wyniku dyskusji dochodzi do ścierania się różnych poglądów, czasami do wypracowania kompromisu, określania wspólnych stanowisk i wniosków. Dyskusja może być też źródłem nowych pomysłów, inspiracji i nowatorskich rozwiązań."

* * *
W mojej małej stacyjce pogotowia na końcu świata nastała noc. Parę godzin wcześniej przejąłem dyżur w karetce "eS" i na nudę zdecydowanie nie mogłem narzekać. Raptem dwa dni temu organizowaliśmy akcję z bardzo ciężką babcią, którą trzeba było taszczyć pół kilometra pod górkę, a teraz znów CIĘŻKA robota.
Dosłownie przed chwilą wróciliśmy z podobnego wezwania. Tym razem do dźwigania był pan, którego waga wynosiła 140 kg (nie mieścił się na noszach). Zgłaszał duszność, choć parametry i badanie wskazywały normę. Był pod intensywnym wpływem alkoholu, co w jego przypadku również było normą. Na nasze nieszczęście, doktorek uniósł się ambicją i postanowił, że przeniesiemy pacjenta bez niczyjej pomocy, czyli samotrzeć.
Stękaliśmy, sapaliśmy, nawet parę cichuteńkich bluzgów poleciało, a potem już tylko było słychać niebezpieczne trzeszczenia naszych kręgosłupów.
Kiedy wreszcie udało nam się dotaszczyć "chorego" do karetki, ten figlarz nagle postanowił zmienić zdanie i nie wyraził zgody na przewiezienie do szpitala.
Po powrocie do stacji ciężko opadłem na służbowe wyro. Drżącą ręką połączyłem się z netem i na kanwie ostatnich wydarzeń, wystukałem w pewnym portalu społecznościowym taki oto zapis:
 "Ja pierdzielę... Jakieś fatum? Przed chwilą wyciągaliśmy z gawry niedźwiedzia z dusznością. Zrobił zapasy na zimę. 140 kg :( Mój kręgosłup właśnie pokazał mi "fuck you"."
Mimo późnej pory, już po kilku chwilach, pod tym nierozważnym wpisem rozgorzała internetowa wymiana zdań pomiędzy znajomymi różnych zawodów i profesji.
Bardzo pragnę przytoczyć jej treść, ponieważ, w moim przekonaniu, spełnia ona wszelkie wymogi dobrej dyskusji. Są tam różne poglądy i stanowiska, są nowe pomysły, rozwiązania, inspiracje. Jest i wniosek. (niestety nie ma "ty głupi ch...!", ale i tak jest fajnie).
Personalia znajomych zastąpiłem nazwą wykonywanego przez nich zawodu, co jeszcze lepiej oddaje charakter rozmowy. Zapraszam:
* * *
XX stycznia 2012. godz. 23:58
Cre(w)master: Ja pierdzielę... Jakieś fatum? Przed chwilą wyciągaliśmy z gawry niedźwiedzia z dusznością. Zrobił zapasy na zimę. 140 kg :( Mój kręgosłup właśnie pokazał mi "fuck you"
- nauczycielka, ratownik medyczny i podróżniczka lubią to!

Trenerka technik motywacyjnych: Ale przynajmniej warto o tym napisać ;) A chłop miał prawdziwe szczęście, że trafił na Ciebie - kto inny poradziłby sobie z takim transportem... :)

Cre(w)master: Traktor!!!  
- trenerka i dziewczyna-kwiat lubią to!

Ratownik medyczny 1: "Szpindel (kręgosłup) masz jeden" jak mawiają moi koledzy - uważaj na siebie Crew...

Ratownik medyczny 2: Miałem ostatnio 155 kg i RKO, skuteczne...

Cre(w)master: Czyli niedźwiedzie obrodziły w tym roku... Gratuluję resurekcji... czy jakoś tak ;)

Ratownik medyczny 2: nic wielkiego, w szpitalu był jego koniec

Inżynierka: a czy są jakieś pozytywy w Twojej pracy? Np. czy nie musiałeś kiedyś ratować długowłosej blondynki o nogach do nieba, w bardzo krótkiej mini? :)

Ratownik medyczny 2: przez pierwsze lata pozytywny jest każdy uratowany, potem pozytywny jest brak poszkodowanych :)

Artystka-plastyczka: Oburzają mnie wasze terminologie i klasery!

Ratownik medyczny 2: publicznie to my się hamujemy akurat ;) 
- Cre(w)master i dziewczyna-kwiat lubią to!

Artystka-plastyczka: Zaciągnijcie ręczny albo macie tam te wasze fora... SPECJALISTYCZNE. Crew, Ty to zawsze musisz tak... jak zawsze.

Ratownik medyczny 2: powinnaś się cieszyć bo dzięki temu jest jeszcze komu pracować ;) 

Artystka-plastyczka: Jaaaasne! Się cieszę... Dobrze, że i po was można tak na słodko-kwaśno. Ratownicy. Pracujcie a nie wariujcie.

Ratownik medyczny 2: za dużo wymagasz :) 

Artystka-plastyczka: Treść usunięta przez autorkę (Tu była wypowiedź o społecznych oczekiwaniach i o braku kultury w odniesieniu do pacjentów jak również o karygodnym publicznym nazewnictwie ludzi chorych - chodziło o słowo "niedźwiedź") 

Ratownik medyczny 2: Och niedźwiadki są takie słodkie

Artystka-plastyczka: niedźwiadki są słodkie, ale nie sam niedźwiadek mi przeszkadza, tylko kontekst wypowiedzi później...

Cre(w)master: Nie podoba się niedźwiedź? Może być waleń... ;)

Artystka-plastyczka: Twoja bezpośredniość zawsze powalała ale na starość to po prostu lecisz po bandzie. Szczerość wchodzi w konflikt z dobrym wychowaniem ale Ty się tym nie przejmujesz to proszę, wolność, grzmij i lśnij !

Ratownik medyczny 2: Artystko, problem w tym, że tobie się wydaje, że to jest takie czyste - my ratownicy, oni biedni poszkodowani, my ich ratujemy, oni zdrowieją, oni i my jesteśmy zadowoleni.
To gówno prawda. większosc tych ludzi sama doprowadza się do takich stanów z własnej głupoty, z własnego lenistwa, z własnego widzimisię, z własnego zrzucania swojego problemu na innych. Upasę się do 140 kg, nawalę jak stodoła i se wezwę karetkę, bo mnie serce coś wali. Nie ma litości. A ilość ludzi którzy są chorzy, bo są chorzy- skromnie malutka. 
A to nie miejsce publiczne, to tablica Cre(w)mastera, tylko dla znajomych.

Artystka-plastyczka: Z całym szacunkiem, nie masz pojęcia co mi się wydaje (to nie miało źle zabrzmieć), i wiem o tym, o czym wspominasz, ale nie ratownikom jest oceniać winny sobie czy nie. Ich obowiązkiem jest ratowanie a nie sędziowanie. Zawsze możecie zrobić coś dla promocji zdrowego stylu życia.

Cre(w)master: Artystko weź wrzuć na luz albo nie wiem... idź narysuj o tym komiks? 

Dziewczyna-kwiat: w każdej wypowiedzi jest więcej lub mniej racji. i już :) peace & love to everyone ;) śpijcie dobrze :) 

Historyk-filozof: Walenia z gawry wyciągaliście, czy może niedźwiedź w basenie pływał :P

Cre(w)master: Historyku nie bądźmy wulgarni. To był pacjent z "lekką" nadwagą i wyciągnęliśmy go z "mieszkania" :) Po radosnej podróży zaproponowaliśmy mu kuszetkę w naszym ekspresie, a on, po krótkiej konwersacji odwołał rezerwację i pie.dolnął sobie drzemkę :)

Dziewczyna-kwiat: " [...] i UCIĄŁ sobie drzemkę" - będzie mniej wulgarnie ;)

Artystka-plastyczka: W karykaturowaniu miałam nadzieję być niezła, a tu proszę... Same talenty. Crew, to może jakiś scenariusz chociaż do komiksu napiszesz?

Ratownik medyczny 3: Ciężki pacjent... Nie dało mu się zrobić EKG wysiłkowego... Jak chce jechać do szpitala to niech przejdzie/przeturla się do karetki, no ewentualnie deska jako rampa załadowcza...

Cre(w)master: Facet był dobrze wypity i z parametrów do duszności miał daleko. Zatargaliśmy go do karetki, a tam misio stwierdził, że nie chce jednak jechać... po czym usnął :/ Ta deska to świetny pomysł jest.

Ratownik medyczny 3: W sklepach z meblami dowóz pod dom klienta jest gratis, ale za wniesienie płaci się ok 10 zł za piętro... Może by tak to wprowadzić w pogotowiu... piętro x bmi x GCS x 1zł

Historyk-filozof: Ja proponuję wstawić przelicznik od schodka bo jak pacjent będzie na parterze to się średnio będzie kalkulować :D no i koniecznie promile przeliczać bo w Polsce to się opłaci :P

Ratownik medyczny 3: za promil 100 zł dodatkowo 

Cre(w)master: Za promile osobna stawka. Jak za minibarek w hotelu ;) No i jeszcze za wszystkie "kurwamacie" i za wściekłą ślinę na uniformach. Będę milionerem! :)

Historyk-filozof: o w pizdu takim to dobrze. Wracam do odkurzania zbroi

Ratownik medyczny 4: Sprawdzone w pogotowiarskim życiu: Ok 45 zł na pas do podnoszenia ciężarów (taki co to na siłowni się stosuje), zmienia wiele jeśli chodzi o ochronę "kręgola" i łatwość w znoszeniu waleni...Stosuję z powodzeniem;-)( Polecam wersję na rzepy). 

Psycholożka: A co ma niedźwiedź powiedzieć jak się dusił????

Ratownik medyczny 2: nic nie ma mówić, tylko przestać chlać :)

Cre(w)master: Niedźwiedź się nie dusił tylko mówił o tym. :)

Psycholożka: hahahahaha, znaczy się był w potrzebie!!!:)

Cre(w)master: To mógł wezwać Ciebie :) cobyś go wysłuchała i udzieliła wsparcia.

Prawniczka: i tak do 67 (roku życia)

Tym oto ponurym podsumowaniem, pragmatyczna jak zwykle Prawniczka, zakończyła nocne Polaków rozmowy, zamknęła dyskusję i rozgoniła towarzystwo na cztery świata strony. Ot niedźwiedzia przysługa.

16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Artystka-plastyczka głupia jest jak but. Howgh!
nika

Anonimowy pisze...

Ona nie jest głupia. Ona patrzy na świat z bardziej LOTNEJ perspektywy :)
W końcu artystyczna dusza nie musi się przejmować grawitacją

Kierek pisze...

Spodobała mi się ta wymiana poglądaów. Czytam Twój blog od dłuższego czasu. Czasem nie zgadzam się z Twoimi poglądami. A czasem trafiasz w sedno.

Pozdrowienia z małej zapadłej stacji PR. Pozdro 999

cre(w)master pisze...

Nika: istnienie butów jest konieczne do ludzkiej egzystencji (zwłaszcza zimą). Więcej na ten temat mógłby powiedzieć każdy szewc lub bosa stopa ;)

Anonimie: świat z góry zawsze wygląda lepiej, ale energia potrzebna do pokonywania grawitacji kiedyś się kończy. Wtedy każdy musi lądować, choć na chwilę... nawet artyści.

Kierek: Nie w tym rzecz, żeby się zawsze zgadzać, ale w tym, aby rozmawiać :)
Odwzajemniam pozdrowienia z równie małej stacyjki. Pozdro 112 :)

Andrzejek pisze...

Od zawsze twierdzę, że najbardziej oburzają się ci, który naszą pracę znają z seriali, gdzie jest czysto, sterylnie, ciepło i pachnie bzami i fiołkami. A używanie "branżowego" słownictwa czasem pozwala zwyczajnie odreagować, czy nabrać dystansu do sytuacji. Pracuje w SORze - jeden z pacjentów, który miał okazję u mnie leżeć (nie długo, jakieś 2 godziny, póki trwała diagnostyka) jak popatrzył na towarzystwo z jakim przyszło mu leżeć na odchodne stwierdził "za żadne pieniądze nie chciałbym tu pracować".

Anonimowy pisze...

LUBIĘ TO !!!! 5 RAZY !!! ;-) m.

Gabi pisze...

Crew prowadzisz jakieś kursy medyczne? Poza tym czytając Twojego bloga można się nieźle uśmiać a czasami przerazić co ludzie wyprawiają. Pozdrowienia z Trójmiasta

m90 pisze...

A ja mam mieszane uczucia. Trochę śmieszy mnie wielkie oburzenie Artystki-plastyczki, ale z drugiej strony, nauczono nas ratować, a nie osądzać. Osądzajmy w zaciszu szpitalnego korytarza z kolegami po fachu, a dajmy sobie spokój z upublicznianiem "branżowego" słownictwa.

cre(w)master pisze...

Gabi: Prowadzę kursy, w zasadzie to moja druga praca jest. Do Trójmiasta na kurs też mnie raz zaniosło :)

m90: Ja mam mieszane uczucia tylko wtedy, gdy muszę kombinować przy opisanych przypadkach. Używasz formy "nauczono nas ratować, a nie osądzać", ja się z tym zgadzam i bardzo chciałbym, aby mój zawód właśnie na tym polegał. Problem w tym, że 80% naszych wyjazdów, to nie ratowanie tylko nieuzasadnione wyjazdy, odwalanie pracy za lekarzy POZ i transporty sanitarno taksówkarskie tam i z powrotem. Takie zachowania (również pacjentów) z całą stanowczością należy piętnować i upubliczniać to gdzie się tylko da. A jeśli ktoś czuje się urażony określeniem niedźwiedź... taka już moja bezczelna uroda ;)

Gabi pisze...

Crew to może jeszcze raz przyjedziesz? :) Po tym jak piszesz musisz bardzo ciekawie prowadzić kursy z chęcią bym przyszła :) Gdzieś mogę znaleźć informacje o tych kursach?

Unknown pisze...

Dyskusja się i tutaj na komentarze przeniosła widzę ;pp

Fachowe nazewnictwo jest tolerowane i jak najbardziej do przyjęcia ale jak ktoś słusznie zauważył w kręgach na to gotowych, myślę że tablica każdego ratownika jest takim miejscem więc po co się czepiać?? a przy pacjentach wiadomo że kultura, fachowość i zrozumienie jest na najwyższym poziomie... :)))

Andrzejek też pracuję na SORze i zgadzam się że za takie pieniądze też bym nie chciał tu pracować.

Pozdrowienia przed nocką ;)))

(piątkowe nocki na SORtowni... Lubię to!)

Anonimowy pisze...

Problem niedźwiadków czy waleni pojawia się często. Jako dziewczyna-ratownik-o-drobnej-posturze staram się angażować rodzinę czy sąsiadów (raz nawet mi się zdarzyło ekipę budowlaną :D) do (z)noszenia pacjentów, oszczędzając w ten sposób swój kręgosłup :) I na tym m.in. chyba polega przewaga płci pięknej w tym zawodzie :p Raz tylko usłyszałam od wymalowane Paniusi, że od tego jestem żeby dźwigać. Ucięłam krótko, że nie jestem tragarzem i że jeśli jej zależy na zdrowiu (czyt. szybkim transporcie do karetki)taty, to powinna wziąć się do roboty. Posłusznie złapała za jeden koniec miękkich noszy :)
A Wy Panowie? Oszczędzacie swój kręgosłup?

P.S
Co do dyskusji.. czasem nie warto wtajemniczać postronnych :/

Anonimowy pisze...

Łatwo ocenić cudzą pracę z perspektywy galerii, salonu piękności, a spróbuj Artystko wtachać z czwartego piętra bez windy zarzyganego 140 kg walenia do karetki
potem jeszcze posprzątaj po nim i to wszystko z uśmiechem na ustach i z pełnym uwielbieniem dla jego "ludzkich"wad paranoja panienko Podziwiam ratowników bo macie robotę ciężką trudną żle opłacaną i jeszcze narażeni jesteście na oceny głupców
GB

Anonimowy pisze...

hahaha zostałem historykiem filozofem fajnie

Anonimowy pisze...

Wybacz Crew ale ja niestety podzielam zdanie, czy jak kto woli, pogląd Artystki-plastyczki. Konwersacja wulgarna, arogancka. Wiesz... Ratownicy ala Bożki! :(

cre(w)master pisze...

Anonimie/Anonimko:

Wybaczam ;)
A tak serio, serio... Każdy może mieć własny pogląd i wyrazić swoje zdanie w dyskusji.
Jeszcze raz przytoczę prastarą maksymę, która mówi o tym, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
Nie dostrzegam wulgarności w cytowanej dyskusji. Arogancja zaś była odpowiedzią na agresywne wypowiedzi Pani Artystki.

Wszyscy ratownicy, którzy uczestniczyli w tej rozmowie, to doskonali fachowcy, instruktorzy, ludzie z pasją i powołaniem. Uratowali niejedno życie i wlali ocean wiedzy do głów innych ratowników. Nie są bożkami. Gdyby tak było, z pobłażliwym uśmiechem i miłosierdziem obdarzyliby każdego "chlora" zdrowiem i fit-sylwetką.
Niestety są "tylko" ludźmi i jako tacy coraz częściej dostrzegają daremność pewnych działań wobec pewnych osób... bo o własnych uszczerbkach na zdrowiu już nie wspomnę.

Pisząc te słowa uśmiecham się mimo woli, bo wiem, że jedynym stuprocentowym sposobem na ewentualną zmianę Twoich poglądów jest miesiąc dyżuru w zespole wyjazdowym "P".
Na szczęście jednolita z moją opinia nie jest warunkiem koniecznym do uczestnictwa w zgromadzeniu Czytelników-Podglądaczy tego bloga :)

Pozdrawiam ciepło.