środa, 11 kwietnia 2012

Świetny dyspozytor

XIV Prawo Murphiego w medycynie ratunkowej: Inni ratownicy mają zawsze lepsze historie do opowiedzenia.
... czyli Historie zasłyszane.

Podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest oczywiście czysto przypadkowe, podobnie jak ewentualna zbieżność nazwisk.

* * *
Nowoczesne, skomputeryzowane stacje pogotowia ratunkowego mogą być pozbawione klimatu i zimne jak betonowy słup graniczny na Syberii. Najczęściej są też bezosobowe jak sonda wystrzelona z misją badania najczarniejszych zakątków kosmosu i puste jak wzrok ratowników zmuszonych do realizacji zgłoszenia na pięć minut przed zakończeniem dyżuru. 
W takiej stacji, od czasu do czasu, na bezobsługowym monitorze błyśnie komunikat wezwania, a z groźnej paszczy drukarki wyskoczy karta wyjazdu. I gdy cała ta bezduszna elektronika wygania żywy personel medyczny do pracy w terenie, po pustych pomieszczeniach hula przeciąg i tęsknie wyje w zakamarkach. Żal serce ściska.
Lecz wystarczy, że w progi smutnej stacji wkroczy jedna, rasowa dyspozytorka i natychmiast powraca koloryt, klimat, a nawet swojski zapach... zaprzeszłych lat analogowej telefonii ;) I jeśli na dodatek rzeczona dyspozytorka obdarzona jest wysoką elokwencją, piskliwym głosem oraz... nerwicą liryczną*, to wszelkie troski i nuda ulatują precz, a zauroczony personel zespołów wyjazdowych staje się niemym świadkiem epickich bitew na głosy i zapasów w poziomach IQ.

Historia siedemnasta -  Świetny dyspozytor

Na jednej z "milionów" śląskich stacji pogotowia zegar wskazywał godzinę szóstą minut pięćdziesiąt. Rozczochrana i zaspana dyspozytorka Halina Jagrab-Jeden przekazywała pulpit i obowiązki swojej zmienniczce Krystynie Ja-Brzoza.
- Cześć Krycha... - wycharczała z porannym, nieświeżym zadziorem w głosie -...System masz sprawny, pulpit zalogowany, a papiery uzupełnione. Muszę zajarać!
Po tych słowach wymięta Halina, wyciągnęła zza pazuchy równie sfatygowanego papierocha i poczłapała w stronę szatni.
- Och świetnie... - ucieszyła się piskliwie Krystyna -...dziękuję ci Halinko... i nie pal tyle kochana, gdyż minister zdrowia ostrzega, że palenie tytoniu powoduje raka i choroby serca... - chciała jeszcze dorzucić coś z patomorfologii układu oddechowego, lecz po Halinie pozostał tylko mentolowy posmród.
- Świetnie... - mruknęła sceptycznie do siebie samej i otworzyła okno.
Dryń, dryyyń... Na dyspozytorskim pulpicie rozdzwonił się telefon.
- No świetnie... - pomyślała Krysia, a z ust samoczynnie popłynęła nieśmiertelna formułka:
- Stacja pogotowia ratunkowego, słucham?
W słuchawce skrzeczał jakiś głos, a dyspozytorka ze stoickim spokojem przyjmowała zgłoszenie:
- Poproszę adres miejsca zdarzenia.
- Pisanki 3.
- Świetnie, a teraz nazwisko.
- Moje?
- No pana nazwisko, przecież nie moje, gdyż moje świetnie znam. Ha ha.
- Albert Zając
- Świetnie, dziękuję. Czy będzie pan łaskaw wyjść do głównej arterii komunikacyjnej i nawigować zespół ratownictwa medycznego do miejsca przeznaczenia?
- Eee... Chodzi pani o to, żebym wyszedł na asfaltówkę i zamachał do karetki?
- Dokładnie tak! Świetnie... Czy zatem będzie pan uprzejmy zamachać?
- Ano zamacham.
- Świetnie! Wobec tego przystępuję do realizacji zlecenia.
- Słucham?
- No po prostu wysyłam do pana karetkę. Do widzenia.

Krystyna odkładając słuchawkę, zdążyła tylko krzyknąć do mikrofonu komunikat o wyjeździe zespołu, kiedy...
Dryń, dryńńń...
- Stacja pogoto...
- HALO! Proszę wysłać karetkę!! Szybko!!!
- Chwileczkę, spokojnie. Co się stało?
- Na przystanku leży człowiek. Dajcie tu karetkę!!!
- Powolutku, proszę opanować własną emocjonalność i w skupieniu, świetnie odpowiedzieć na pytanie: Co temu człowiekowi jest?
- Ja nie wiem, nie oddycha, chyba ma zatrzymanie krążenia!
- Świetnie... adres miejsca zdarzenia poproszę.
- Co pani powiedziała?
- Poprosiłam o adres...
- A wcześniej?
- Wcześniej? Spytałam o występujące u chorego objawy...
- A pomiędzy tym pierwszym, a adresem?
- Pomiędzy? Nic nie mówiłam pomiędzy...
- Nieprawda! Pani się ucieszyła, że człowiek umiera!
- Słucham?!?
- Powiedziała pani:"To świetnie, że ma zatrzymanie krążenia!"
- JA??? Pan chyba oszalał!
- Użyła pani słowa "świetnie"!
- W życiu! To są oszczerstwa, pomówienia oraz insynuacje! Nie używam takiego słownictwa w pracy zawodowej.
- Używa pani!
- Otóż nie!
- Owszem, tak!!
- Panie, chcesz pan karetkę, czy nie?! - zdenerwowała się Krystyna
- Chcę..!
- Świetnie!!! Adres proszę!

Ledwie wzburzona Krysia zdążyła wystrzelić Eskę do hipotetycznej reanimacji i znów rozległ się dzwonek telefonu.
- Stacja pogotowia ratunkowego, słucham...
W sitku słuchawki zaskwierczał zdarty męski głos
- Paniusiu...
- Pan do mnie mówi? - dyspozytorka starała się opanować poprzednie emocje.
- A to was tam wiency jest w tym telefonie..?
- Ja jestem. O co chodzi?
- Paniusiu... Chyba mnie zara bedzie siepać.
- Słucham..?
- No terepać mnie bedzie. Już mi rynce latajom.
- Chodzi panu o drgawki?
- O co..?
- O konwulsje?
- He?
- Pytam, czy będzie pan miał atak?!
- Aaa... tak! Właśnie to, to...
- Świet... - Krystyna gwałtownie ugryzła się w język -...Doskonale. Proszę pana, czy pan jest epileptykiem?
- Coo?
- Czy pan jest epileptykiem?
- Nie rozumiem...
Dyspozytorka poczuła kolejną falę narastającego wzburzenia. Głośno i wyraźnie wypowiadała poszczególne słowa.
- Pytam pana, czy jest pan   e p i l e p t y k i e m?
- Kim?!!
- EPILEPTYKIEM!!!
- Nie ku.wa, górnikiem!!! I całujcie mnie w osmoloną rzyć!!! - wrzasnął obrażony rozmówca i strzelił słuchawką.


---------
* Nerwica liryczna, rozumiesz, przejawia się w rozumiesz, uporczywym powtarzaniu jednego rozumiesz słowa. Rozumiesz? ;)

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

no i samo życie
- Słucham Panią
- ja ze skierowaniem
- do kogo
- na zabiegi
- proszę usiąść i poczekac zaraz podejdzie Pani rehabilitantka i uzgodni pani termin
- ale ja tylko się zapisac
-proszę usiąść i poczekać zaraz podejdzie rehabilitantka
- ale ja tylko się zapisać
- ale to do pani rehabilitantki nie domnie
- ale ja tylko ze skierowaniem
- ale terminy uzgadnia rehabilitantka
- ale ja tylko ze skierowaniem
...............
i cierpliwość się kończy jak nic, a to tylko taki mały, maciupeńki wycineczek codzienności na Stacji i w terenie ........ Szamanka

Mr_Unknown pisze...

Świetnie! Po moim przejściu, rozumiesz, też pozostaje mentolowy posmród, świe... Doskonale! :)

Marek pisze...

Dobre, świetne i w ogóle ;)

A dialogi doskonałe :) szczególnie podobał mi się ten ostatni z panem epileptykiem :) Dziewczyna mi powiedziała, że fajnie wyglądam jak się tak głupio śmieję do monitora ;d

Ogólnie to lubię tu do Ciebie zaglądać, bardzo przyjemnie się czyta i no fajny ten blog Twój, to tyle z mojej strony ;)

Pozdrawiam ^^

erjota pisze...

druga rozmowa the best :))

Anonimowy pisze...

Lubię czytać twój blog :) Taka chwila relaksu, dzięki. :)

Pomysłowa pisze...

o, moja ulubiona seria. ŚWIETNIE:D a Krystyna nie mogła tak od początku łopatologicznie i po naszemu, zamiast o jakichś arteriach, nawigacjach i epileptykach?:)

granato pisze...

No to się popłakałam ze śmiechu...
Choć wcale nie powinnam...
;)

Anna pisze...

Samo życie heheh
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

U mnie hitem jest dialog:
P: Chciałem się zarejestrować do okulisty
R: pierwszy wolny termin to np;15.05.
P: A nie ma nic wcześniej?

Anonimowy pisze...

Z cyklu rozmowy na radiu:
Dyspozytorka vs P3
D: Słuchajcie P3 ja mam jeszcze zaburzenia przytomności...
P3: Tak wiemy...

martapisze pisze...

Świetny blog, naprawdę. Zaglądam od niedawna, ale już wiem, że będę robić to nadal :)

Zmija37 pisze...

To co mam zamachać?:PPP

Anonimowy pisze...

Świetny blog. U mnie ostatnio sprawa wyglądała następująco:
- Pogotowie ratunkowe, słucham? Co się dzieje z pacjentem?
- Babcia śpi.
- Dobrze, sen to zdrowie.
- Ale babcia śpi trzeci dzień.