sobota, 30 stycznia 2010

Strach trochę...

Ponoć najtrudniejszą rzeczą jest dobrze kończyć... A jak dobrze zacząć?
Czy "literacki" ekshibicjonizm i ekstrawertyczny pęd do klawiatury wyjdą mi na zdrowie?
Tyle imponujących blogów wokół, tylu specjalistów od pióra, klikania i ubierania myśli w modne, kolorowe ciuszki słów. O zgrozo - jest też kilku specjalistów medycyny :)
Jak mawiał artysta - strach trochę...

Prolog.

- Dzień dobry. Jestem ratownikiem medycznym. Co się panu stało?
Słowa ratowniczej mantry poleciały w zadymioną przestrzeń remizy strażackiej.
Wzrok leżącego pacjenta podążył w stronę współbiesiadników.
- Stasek... kim on jest?
Kłopotliwa cisza zza suto zastawionego stołu świadczyła o pewnych szumach komunikacyjnych między załogą karetki, a obsadą domu weselnego.
- Czy pan mnie słyszy? Jak się pan czuje?
"Chory" zamrugał przekrwionymi oczami...
- A dobze dohtoze, tylko zemba ni mom.
- Nie jestem lekarzem, jestem ratownikiem medy... Nie zdążyłem wyrecytować standardowej formułki
- DOBZE DOHTOZE… Wrzasnął dziadek – tylko zemba ni mom.
Westchnąłem. – NIE JESTEM LEKARZEM. Co pana boli?
Nastąpiła krótka chwila milczenia.
- Stasek… kim on jest???
-------------------------------------------------

No właśnie. Kim jest paramedyk?

Powtarzając za wikipedią:
A paramedic is a medical professional, usually a member of the emergency medical services, who primarily provides pre-hospital advanced medical and trauma care. A paramedic is charged with providing emergency on-scene treatment, crisis intervention, life-saving stabilization and transport of ill or injured patients to definitive emergency medical and surgical treatment facilities, such as hospitals and trauma centers.

Nawet osoby słabo znające język angielski bez większego trudu wyłowią z powyższego opisu dumnie napuszone słowa typu: professional member, advanced care, life-saving
Normalnie - Etos, Patos i… Aramis (eee coś pokręciłem chyba…)

Hmmm… a po polsku?

Jestem polskim paramedykiem, a dokładniej - zgodnie z Klasyfikatorem Zawodów i Specjalności – ratownikiem medycznym. Swoje radosne zmagania z wiedzą tajemną (pierwsza pomoc, ratownictwo, „medycyna”) rozpoczynałem jako dobry samarytanin w czasach gdy z karetki wysiadali pan doktor i pani pielęgniarka, a za nimi wiernie dreptał SANITARIUSZ, taszcząc w spracowanych ręcach nosze, walizę i/lub inne magiczne duperele. Ówcześni szarzy obywatele wiedzieli "powszechnie" co to metoda Holger-Nielsena, a ci bardziej zaawansowani medycznie zakopywali rażonego piorunem w ziemi na dwie „zdrowaś Mario”.
W tych zamierzchłych czasach literalne postrzeganie świata przez moich współplemieńców sprawiało, że o pierwszym brzasku, jako dumny wolontariusz wybiegałem z punktu sanitarnego ratować ludzkie życia, a wieczorkiem, z wiaderkiem i lizolem zalewałem przybrudzone nieco sanitariaty z całym ich fajansowym dobrodziejstwem. I wszystko dla dobra ludzkości.
Dziś zawód sanitariusza odchodzi powoli w zapomnienie, sanitariaty czyści ktoś o wyższych kompetencjach, a wolontariusze z placówek służby zdrowia na ogół odprawiani są z głośnym - NIE DZIĘKUJĘ, któremu towarzyszy gest pukania się w czoło.
Mamy za to ratowników medycznych…
Kim zatem są polscy paramedycy? Czy są rozpoznawani i akceptowani w społeczeństwie? Jakie są ich zawodowe radości i smutki? Czy ich praca jest potrzebna i doceniana, a może doskwiera im zwyz – czyli Zespół Wypalenia Zawodowego..? Jak często jeszcze ściga ich demon nieszczęsnego pankuronium powszechnie znanego pod groźnie brzmiącą nazwą pavulon?

Nie mam ambicji odpowiadać w tym blogu na powyższe pytania. Na pewno nie w imieniu całej ratowniczej braci. Ambasadora szukajcie gdzie indziej :)
Chciałbym natomiast co jakiś czas popełnić kilka zdań, własnych zawodowych przeżyć, wrażeń, obserwacji. A potem wracać, czytać i patrzeć gdzie byłem, gdzie jestem i pewnie dokąd zmierzam. Jeśli ktoś zechce mi potowarzyszyć – będzie mi bardzo miło.

Na koniec pomęczyłem jeszcze Wikipedię

za wikipedią – PARAMEDYK.
Ratownik medyczny.
Osoba parająca się paramedycyną.

Paramedycyna - Medycyna niekonwencjonalna, inaczej medycyna alternatywna - metody leczenia wcale lub słabo akceptowane przez medycynę opartą na badaniach naukowych. Zalicza się do niej […] metody leczenia, które w opinii większości lekarzy są bezwartościowe.

He he… To pewnie dlatego w niektórych SORach (Szpitalnych Oddziałach Ratunkowych) karetkowy zespół P ma opinię czerwonych szarlatanów ;)

9 komentarzy:

abnegat.ltd pisze...

Bo to byl Atos, Paté i Aramis. Czyli "Kto z nas dwoch zezarl pasztet..."

Uklony :)
kapitalny poczatek.

Bede zagladal.

Szaman Galicyjski pisze...

Witaj. Ja też obiecuję wpaść i podczytać po starej, profesjonalnej znajomości. W końcu byłem sanitariuszem...

anuszka pisze...

oo.. widzę, że blog swieżutki :) zapowiada się znakomicie :)

tak moze troszeczke z innej beczki... zastanawiam sie, skąd sie wywodzi poslka definicja rat meda ;) angielska super hiper wypas, ale polska... ee....? :|

cre(w)master pisze...

anuszka - przedstawioną powyżej definicję (zwłaszcza tę ostatnią) należy raczej traktować z przymrużeniem oka.

Pełny obraz uzyskać można po lekturze ustawy:

http://www.mz.gov.pl/wwwmz/index?mr=m491&ms=0&ml=pl&mi=56&mx=0&mt=&my=56&ma=07145

Rozdział 2.
art 10 do 12

:)
Pozdrawiam

słodko-winna pisze...

Ha, czyta się świetnie:))Jak się wyśpię to tu wrócę:D

cre(w)master pisze...

Witaj :)
Dziękuję i zapraszam, a póki co, słodkich snów życzę :)

elfu pisze...

U nasz na wsi zwą trójką bez sternika

cynka- Ewa Mrozowska pisze...

zaglądasz moim demonom w oczy...
spróbuję się z nimi zmierzyć;)

cre(w)master pisze...

Cynka - witaj :)
Trzymam kciuki za Twoje zmagania. Daj znać, gdybym mógł jakoś pomóc ;)