sobota, 25 września 2010

Bóg kocha zabawę cz.3

W poświacie szarego świtu zamajaczył kształt SS wracającego z rekonesansu.
- Mamy szczęście. - wycharczał strząsając deszcz z paramedycznej kurtki - Bezpieczniki są na ścianie naszego domku. Jedyny minus, że po jego zewnętrznej stronie.
- Wobec tego, nie pozostaje nam nic jak tylko rozpocząć testy obciążenia sieci elektrycznej - zawyrokowałem.
W tej beznadziejnej sytuacji wizja kilkunastu minut jakiegokolwiek zajęcia napawała mnie szczerym entuzjazmem.
Raźno przystąpiliśmy do prób i po jakimś czasie mieliśmy skonfigurowane większość urządzeń elektrycznych. Z każdą chwilą "lista nastawów i ustawień" zwiększała się o kolejne pozycje.
1. Oświetlenie wnętrza + farelka na drugim poziomie ogrzewania = obciążenie dopuszczalne.
2. Farelka + czajnik = przeciążenie i brak zasilania.
3. Suszarka do włosów (wiadomo czyja własność) i ładowarka do telefonu komórkowego pracowały stabilnie, ale już używanie "górnego" światła  podczas suszenia równało się ponownej wycieczce za domek w celu włączenia bezpieczników.
Po godzinie eksperymentów laboratorium doświadczalne opracowało Zestawienie Funkcjonowania Urządzeń Wysokiego i Średniego Napięcia w Warunkach Urągających. Dokument ratyfikowaliśmy własnymi podpisami, a następnie płynnie przeszliśmy do kolejnego punktu spotkania, jakim było uroczyste suszenie przemoczonych na deszczu kurtek i spodni. Niestety porządek uroczystości zakłóciła kolejna, niespodziewana awaria prądu.
Wytężając wzrok błyskawicznie przeanalizowałem wszystkie parametry z naszego Zestawienia.
- Co jest do jasnej cholery?! Przecież mieścimy się w normie poboru. Uruchomiliśmy tylko farelkę więc skąd ta awaria?!!?
Ptaszyna wychyliła głowę poza drzwi naszego domku.
- Ktoś włączył światło w kiblu... - wykrzyknęła odkrywczo - znaczy się w toalecie... dwa budynki dalej!
- Jezuniu... - pomyślałem zrezygnowany - ...czyli wszelkie konfiguracje możemy sobie wsadzić... na tym ośrodku prąd jest jak NOKIA - connecting people!*
Zgrabnym ruchem długopisu przekreśliłem nasz dokument, a na nowej kartce papieru napisałem:
LISTA DYŻURÓW PRZY KORKACH (bezpiecznikach)
Z owej listy wynikało jasno, że w przypadku nieoczekiwanych awarii sieci elektrycznej, mój dyżur na wstawanie, ubieranie się i wycieczkę za domek wypada gdzieś w godzinach wczesno-rannych.
Dokument powtórnie ratyfikowaliśmy i na tym sprawa bezpieczeństwa energetycznego została zamknięta.

W obliczu ponownej bezczynności i nudy oraz przerw w dostawach energii elektrycznej (światło w "kiblu" i te sprawy), udaliśmy się na oglądanie wewnętrznych stron własnych powiek. Kołysani deszczem i śpiewem wyznawców, usnęliśmy owinięci w śpiwory niczym "małe", brzydkie kokony, które niebawem zmienią się w piękne motyle, by wreszcie wyfrunąć za bramy tego ośrodka dla "wierzących inaczej".
* * *
Miałem cudny sen, w którym była już niedziela i wracaliśmy do domu, do firmy i naszych "normalnych" pacjentów. Nawet do mojego "normalnego" szefa tęskniłem w tym śnie błogim i spokojnym.
Z majaczeń wyrwał mnie odgłos pukania.
- Dzień dobry. - W drzwiach stała trójka ludzi. Starszy pan i dwie kobiety ubrane z "lekka" na hinduską modłę.
 - Nazywam się Włodzimierz Natchniony** i jestem tu szefem.
- Dzień dobry... - wyjąkała Ptaszyna - Proszę wejść. Nie stójcie państwo na deszczu.
Trójka dziwnych gości z namaszczeniem zdjęła buty w progu i boso wmaszerowali do naszej rezydencji.
- To moja małżonka Nadzieja Natchniona, z domu Oświecona - przedstawiał panie nasz "nowy szef"
- ...i moja córka Ucieczka Grzesznych-Natchniona.
- Przyszliśmy sprawdzić czy macie wszystko, czy nic wam nie potrzeba? Mamy nadzieję, że już się u nas zadomowiliście... - ciepłym głosem spytała Nadzieja Natchniona z domu Oświecona
- I chcieliśmy też zaprosić was na śniadanie... - wtórowała mamie Ucieczka -...ale widzę, że jeszcze śpicie... - dokończyła z żalem.
- Tak... odsypiamy... - samotnie walczyła Ptaszyna (ja i SS przezornie ani drgnęliśmy pod naszymi śpiworami, udając kamienny sen) - ...Wiecie państwo jak to jest. Całą noc w karetce. Zmęczeni byliśmy...
- Ach czymże jest zmęczenie i sen wobec zbliżającej się wieczności! - Natchniony zagrzmiał tonem kaznodziei - Niebawem czeka nas koniec świata! Przebiegunowanie!! Katastrofa!!! - podnosił głos i machał palcem wskazującym - Ale nie wszyscy będą mogli wejść do czwartego wymiaru! Powiadam wam, że nie wszyscy tam wejdą!! Ten ośrodek jest jak Arka Noego, jak okręt podwodny w bezkresie utopii, jak czubek góry, którego nie zaleją wody końca naszych czasów! Na szczęście guru nas zbawi, natchnie nas! I was też... - palec Natchnionego wskazywał to na Ptaszynę, to znów na nasze łóżka. - Dla reszty nie ma nadziei, nie ma ucieczki dla grzesznych i nieoświeconych albowiem powiadam wam...
- Oj Władziu! Skończ już z tym końcem świata..! - przerwała zniecierpliwiona Nadzieja Natchniona z domu Oświecona
- Właśnie tato! Skończ! - włączyła się Ucieczka Grzesznych-Natchniona - A wy przyjdźcie na śniadanie jak już się panowie medycy obudzą... O ile jeszcze się nie obudzili przy tym pohukiwaniu taty - dodała podejrzliwie patrząc w stronę naszych pryczy.
Chwilę później cała trójka obuła się w progu i wyszła, zostawiając nas w stanie skrajnego osłupienia.
Za ścianą monotonny śpiew "o ma na sziwa jeee..." zmienił się w bardziej znane "hare kriszna hare rama...", by po kilku minutach przerodzić się w... "pan jest pasterzem mooooim, niczego mi nie braaaknieee..."
I ta zmienność repertuaru, niczym wokalno-religijny obuch, sprowadziła nas ostatecznie do stanu mentalnej nieprzytomności.
W umysłowej drętwocie i teologicznym skostnieniu, pora śniadania minęła bezpowrotnie... Trwaliśmy tak, w głodnym bezruchu...

CIĄG DALSZY NASTĄPI

------------------------
* Post nie jest sponsorowany przez Nokię [...ale jeszcze może być... jestem gotów na negocjacje cenowe ;P ]
** Personalia oczywiście fikcyjne [ ...jak i połowa tego "sprawozdania" ;) ]

29 komentarzy:

inessta pisze...

Ale wyrwało was z odrętwienia do obiadu?

Malutka... pisze...

Inessta, do obiadu obmyślali plan ewakuacji lub unikania bliższych kontaktów z oświeconymi inaczej...

Anonimowy pisze...

A to śniadanie składało się pewnie z listka sałaty i deszczówki ;-P Na obiad były pewnie listki dwa :-D
nika

cre(w)master pisze...

Ha!
Widzę, że Koleżanki mają swoje wizje, pomysły i alternatywne zakończenia :)
To może razem dokończymy tę historię? :D

inessta pisze...

Crew, nie proś, bo koniec historii będzie straszny(w moim wydaniu) i mało nadający się do druku na forum :)))

cre(w)master pisze...

inessta: Wprost UMIERAM z ciekawości :)

inessta pisze...

1. zakończenie w stylu Seksmisji: znajdujesz dwie panny Obce i przekabacasz na swoją stronę.
2. Obcy po zmierzchu stają sie bardziej Obcymi i mniej przyjaznymi stworami, krwiożerczymi i głodnymi waszej krwi ( ta wersja mnie sie najbardziej podoba). Dramatyczna próba obrony swojego życia konczy sie przybyciem odsieczy w postaci kolejnych zastępów chłopców w czerwonych uniformach.
3.Obcy sa bardzo obcy i sie nie integrują z wami, jednak koniecznośc udzielenia pomocy głownemu obcemu( zasłabł, zawał itp), bo jego metody nie skutkują sprawia, ze jesteście nowymi guru i natychmiast sprawiacie, ze wszyscy Obcy zaczynają was nosić na rękach, skłądać wszelkie dary w wasze ręce i nareszcie mozecie się najeść do syta :))))

Malutka... pisze...

No i masz... Znów będzie do przeczytania za miesiące 3???
Cre(w) - to powinno być karalne, takie znikanie........

doro pisze...

Dostaniesz Córkę guru, rozległe ziemie pod swoje panowanie (bo ci co pozdychają na skutek przebiegunowania zostawią dużo bezpańskich dóbr.)

cre(w)master pisze...

Pomysły doskonałe :) Rzeczywistość nieco mniej epicka.
Zawalili mnie robotą :( Nie mam nawet czasu myśleć o pisaniu na blogu :(
Byle do wiosny...

Anek pisze...

aaaaaa pracujesz :))))))a ja myślałam, że kręcisz dziwne figury z "religijnymi inaczej" ;-)))))
pozdrawiam serdecznie i nie myśl o blogu tylko coś napisz częściej

Anonimowy pisze...

Dla tych co zawaleni są robotą :)

http://www.youtube.com/watch?v=8WEazpFaAOY&feature=related

Jarle Bernhoft "Sunday" (z wykorzystaniem magicznego urządzenia loop station ;))

T.

inessta pisze...

Crew, Ty się tu robotą nie wykrecaj! Natentychmiast poproszę dalszą część opowieści dziwnej treści!!!!!!

Malutka... pisze...

Zacytuję: "ja wiedziałem, że tak będzie"...

inessta pisze...

wyjechałam, wróciłam i tu dalej cisza.....

oddany nieudzielający się czytelnik pisze...

Pan Crewmaster sobie za przeproszeniem jaja z czytelników robi :) ja rozumiem że życie prywatne, praca, brak chęci i w ogóle ale bardzo ładnie proszę o wrzucenie następnej części opowiadania bo my też mamy czasami czas wolny a chcielibyśmy coś ciekawego przeczytać:)

Olć pisze...

Halo, halo!! Ale jak to? Ja tu się wkręciłam, mój przeraźliwie wolny i przeraźliwie nudny dzień stał się piękniejszy dzięki przeczytaniu archiwum bloga od deski do deski a tu nagle koniec? Nie, no tak to ja się proszę Pana nie bawię. Podziwiałam twórczość muzyczną (tak po cichutku, bez komentowania bom wstydliwa), przećwiczyłam się i wyedukowałam ratowniczo (12/15), wróciły dawne wątpliwości co do niedoszłego medycznie pokrewnego zawodu a tu nagle koniec. Protestuję!!

Olć.

Anek pisze...

Szanowny Autor chyba już Nas nie lubi- skoro aż tak "olewa" czytelników :( Prykro :(

cre(w)master pisze...

Hej, hej... nikogo nie "olewam". Co mi Pani tu imputuje?
Pracuję ciężko, uczę się ciężko, uczę innych ciężko, inni mnie uczą... Staram się między tym wszystkim nie zwariować... ale ja tu jeszcze wrócę!

...niech mnie ktoś przytuli... ;(

Olć pisze...

To Pan Autor szanowny żyje!!!! Nareszcie jakiś sygnał, już się zaczynałam martwić.
taaa, niech mnie ktoś przytuli - ostatnio też często to wypowiadam. Przytulmy się do siebie, będzie weselej :P

Malutka... pisze...

Dobrze żeś dał znać, że dychasz...
Nie daj się w robocie zaharować!!!

Anek pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anek pisze...

i nie chodziło by Pana zdenerwować tylko, że sie martwimy czy wszystko jest OK

Maria pisze...

Daj się przytulić.
Czy już lepiej?
Nie?
To jeszcze całus w czółko
I co Pomaga?

Anonimowy pisze...

Świetny blog! Bardzo proszę o kolejne wpisy... Praca i nauka ważne, ale czytelnicy też :-) A ja się uczę na ratowniczkę i bardzo mi się to podoba i jestem strasznie dumna z tego, że jest mi dane posiąść ratowniczą wiedzę tajemną :)

A teraz wirtualnie przytulam i przesyłam całuski :)

Pozdrawiam. Jestemoryginalna

Jestemoryginalna pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Jestemoryginalna pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Anonimowy pisze...

No i porobiło mi się coś z komentarzami. Jeszcze raz, tym razem pod pseudonimem i w ogóle:

Świetny blog! Bardzo proszę o kolejne wpisy... Praca i nauka ważne, ale czytelnicy też :-) A ja się uczę na ratowniczkę i bardzo mi się to podoba i jestem strasznie dumna z tego, że jest mi dane posiąść ratowniczą wiedzę tajemną :)

A teraz wirtualnie przytulam i przesyłam całuski :)

Pozdrawiam. Jestemoryginalna

Jestemoryginalna pisze...

Aaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!

Wściekłość moja osiąga maksimum!!! Crew, mam nadzieję, że dasz radę usunąć nadmiar moich postów. A ja w dalszym ciągu usiłuję dodać posta, który będzie zatytułowany moim pseudonimem a kliknięcie w "ssyłku" odeśle do mojego bloga...

Świetny blog! Bardzo proszę o kolejne wpisy... Praca i nauka ważne, ale czytelnicy też :-) A ja się uczę na ratowniczkę i bardzo mi się to podoba i jestem strasznie dumna z tego, że jest mi dane posiąść ratowniczą wiedzę tajemną :)

A teraz wirtualnie przytulam i przesyłam całuski :)

Pozdrawiam. Jestemoryginalna

PS. Jak mi nie wyszło, to weźcie mnie ktoś oświećcie w tej materii i napiszcie jak to się robi... :)