Drzewo rosło, a świat wirował jak w kalejdoskopie. Mijały lata i dekady. Przeszły wojenne zawieruchy. Zmieniały się barwy pór roku i opiekuńcze dłonie trzech pokoleń ludzi szukających wytchnienia w cieniu rozłożystej, zielonej korony.
Pewnej kwiecistej wiosny, drobniutka rączka niespodziewanie wsparła się o dojrzały pień drzewa, by wspomóc pierwszy, samodzielny krok małego człowieka. Odtąd wzrastali razem i razem chłonęli świat. A ten co rusz zadziwiał ich zmianami.
Odgłos końskich kopyt na odległej drodze zastąpił szum silników, a w górze, niebieską materię podzieliły między siebie ptaki i stalowe maszyny ludzi-zdobywców przestworzy. I choć ten sam wiatr przynosił ukojenie, a trawa była wciąż tak samo zielona, to życie nieubłaganie pędziło naprzód zmieniając wszystko wokół. Zmieniły się też drobne dłonie towarzysza. Rosły, mężniały, a z biegiem lat, stały się szorstkie niczym kora potężnego drzewa.
Wreszcie nastał ten niewdzięczny czas, w którym utrudzona znojną pracą dłoń schwyciła siekierę. Po raz ostatni korona sędziwego drzewa pokłoniła się światu i upadła z westchnieniem pozwalając, by ostrze piły dokończyło dzieła. Potem nastała cisza.
Lecz tuż pod ziemią, w splątanych ramionach korzenia wciąż tliło się życie. Skazane na egzystencję w ciemności i chłodzie, miało trwać jeszcze przez jakiś czas.
Znów minęło kilka lat i ciepłą wiosną, nad otulonym ziemią fragmentem wielkiego drzewa niespodziewanie zajaśniało słońce.
Te same spracowane i niemłode już dłonie z trudem usunęły warstwy gruntu odsłaniając majestatyczny korzeń... Lecz w ludzkim dotyku nie było już troski.
Stalowa linka chłodnym oplotem schwyciła najgrubsze ramię korzenia, a chwilę później wiosenną ciszę przeszył dźwięk silnika. Drżące ręce ujęły kierownicę, stopa zdecydowanie nadepnęła pedał gazu, by z całą mocą wyrwać ostatnią pozostałość po dumnym drzewie. Ruszył traktor napinając linę do ostatnich granic jej wytrzymałości, ale skryte głęboko pod ziemią potężne ramiona rośliny nie mogły ulec ludzkiej i mechanicznej sile.
I stała się rzecz straszna.
Przednie koła traktora nagle oderwały się od ziemi unosząc ciągnik niczym dziób wzlatującego w niebo samolotu. Silnik zawył najwyższym rejestrem mocy, a sekundę później, w jęku i zgrzycie gniecionej blachy, maszyna runęła na własny grzbiet miażdżąc wszystko, co pod nią.
Wielki, stalowy żuk wywrócony okrągłymi odnóżami ku słońcu, przykrył resztki drzewa i strzęp człowieka. Ostatnich towarzyszy wspólnej egzystencji.
I znów nastała cisza kołysana tym samym co przed laty wiatrem.
* * *
O tym wszystkim pomyślałem tuż po zdawkowym, lekarskim: "Nic tu po nas". Patrząc na czarny olej cieknący po martwej twarzy i na spracowaną, śmiertelnie siną dłoń przyciśniętą do starego korzenia...Albo jestem nienormalny, albo czas zmienić robotę...
12 komentarzy:
Echhhh :-/ Ja mam fioła na punkcie drzew. Tylko bym wszystko dookoła zadrzewiała i nie pozwalała nic upiłować ani wyrwać. W mieście.
nika
tym razem na smutno... crewmaster, myślę, że w takiej pracy trzeba mieć jakąś odskocznię, jakąś część życia, z którą praca nie ma nic wspólnego. może muzyka? pozdrawiam i trzymaj się:)
A mnie się wydaje, że jesteś całkowicie normalnym człowiekiem tylko z bujną wyobraźnią i dobrym piórem, o!
Pozdrawiam,
m90
Wow! Tekst zupełnie inny od pozostałych, ale świetny! Wspaniale się czyta :)
Jesteś CZŁOWIEKIEM masz uczucia i SERCE tylko wiesz jak to jest jak się ma dobre serce trza mieć twardą dupe pracy Nie zmieniaj jesteś na odpowiednim miejscu, gorzej gdyby cię to nie ruszyło :)
Szamanka
Kurcze, po raz kolejny zastanawiam się jak taki wrażliwy człowiek jak Ty radzi sobie w tej robocie. Zupełnie serio pytam- jaki jest sposób na odcięcie się od emocji w takich sytuacjach? (pytam też, bo sama będę kiedyś miała podobną pracę i martwię się jak ja to wszystko skanalizuję żeby mnie nie zadusiło).
Niby śmierć, to śmierć.
Drzewa i ludzie.
Ostatnio przestałam chodzić do lasu, bo wycięto tyle znajomych drzew, że taki spacer mnie tylko frustruje.
Nie mogę patrzeć na śmierć ulubieńców.
Rozumiem oschłych ludzi pracujących w podobnych do Twojego zawodach.
Nie można się angażować emocjonalnie, bo sam człowiek tego nie zniesie.
To taka ochrona.
Im kto wrażliwszy, tym grubszy pancerz trza przywdziać.
Profesjonalizm rządzi.
Powymądrzałam się.
A do lasu i tak nie pójdę w najbliższym czasie.
Spokojnie pozwolę sobie na brak profesjonalizmu.
nika: Ja nie mam fioła na punkcie drzew, ale w moim ogrodzie rośnie stary orzech. Piszę "stary", bo jest starszy ode mnie ;) Prędzej się zawali niż pozwolę go tknąć.
Misty: Muzyka? Hmm... W sumie... w przedziale medycznym mam bardzo dobry głośnik. Słuchamy sobie z pacjentami radia w drodze.
Ach... miało nie mieć nic wspólnego z pracą..? Ups ;)
m90: Dzięki :) Codziennie możesz tak do mnie strzelać ;)
Marshall: Dziękuję bardzo. Cieszę się, że moje "pisanie" przypada do gustu.
Szamanko: Moja dupa jest twarda jak skała (oby tylko nie przylazł jakiś koleś z laską i nie zrobił z tej skały źródła) ;)
drosera: Ja nie wiem jak sobie radzą inni. Kiedy trzeba na serio działać, nie odczuwam skrajnych emocji. Po prostu działam. A potem...
No właśnie potem jest najgorsze. Ten blog z założenia miał być i jest dla mnie taką "kanalizacją", do której spływają emocje.
A Drodzy Czytelnicy są wykwalifikowanymi "hydraulikami", którzy czasem naprawiają instalację, kiedy coś się w mojej głowie/duszy zatka :) I chwała Im za to!
Mario: To fakt "niby śmierć to śmierć". Dlatego właśnie zaniepokoiła mnie własna reakcja na to konkretne zdarzenie. Zamiast myśleć o tym jak "gość jest rozsmarowany", to ja o drzewie i wspólnym wzrastaniu...
Może tak wygląda mój pancerz? :)
Pozdrawiam.
No to przeczytałem wszystko :(
Fajna to była przygoda bo super piszesz.
Czekam na więcej :)
3m się Crew
szymowski
ja to do nawiązywałam do pewnego postu z gitarą;)
<>
Zebys wiedzial jakie obrazki mi przyszly do glowy... ;) milego dnia
Agnieszka
Szamanko: Moja dupa jest twarda jak skała (oby tylko nie przylazł jakiś koleś z laską i nie zrobił z tej skały źródła) ;)
Zebys wiedzial jakie obrazki mi przyszly do glowy... ;) milego dnia
Agnieszka
Prześlij komentarz