wtorek, 6 lipca 2010

Wielki comeback

Osiem lat kazałem "IM" na siebie czekać. W końcu wróciłem... Jak syn marnotrawny, jak poseł, jak tata z mickiewiczowskiej ballady.
A "ONE" stały niewzruszone, jakby "ICH" zupełnie nie obchodził mój wielki comeback.
Bieszczadzkie połoniny...

Jakoś przełknąłem gorycz chłodnego  powitania i z ciekawością patrzałem jak "nowe idzie". A "nowe" przyszło na całego.
Nowe, obce twarze w schroniskach - nie ma już komu powiedzieć "Witaj znów" na szlaku.
Nowa (nie)świadomość turystów - w Chatce Puchatka wisi kartka z napisem: "Proszę nie pytać o lodówkę!".
Nowa jakość bieszczadzkich smaków i specjałów - placek po bieszczadzku serwują przyjezdnym z torebki Knorra, czy innej świni(!), a słynny naleśnik spod Małej Rawki, to już tylko nędzna imitacja dawnej kulinarnej legendy.
I wreszcie nowa, wszechobecna, iście europejska cena... ech...

Tylko "ONE" pozostały jak dawniej... Bieszczadzkie połoniny.
Stoją jakby trochę nieobecne i z góry patrzą na "nowe" w dolinach.
I wiecie co?
W zupełności mi to wystarcza.
Niech sobie będą takie wyniosłe i niewzruszone. Niech kuszą swoim pięknem rano i straszą burzą popołudniu. Niech przyciągają jak magnes i prowokują do "ostatniego" wysiłku przed szczytem. Takie je pamiętam od zawsze, do takich właśnie wracam...
                                                             ...i nigdy się nie zawiodłem!


Co jeszcze nowego po wyjeździe? Zupełnie dotąd nieznany, zespół ZBCC.*
Oj starość, panie Crew... Zakwasiory mam takie, że na pięćdziesiąt litrów barszczu starczy. Tuzin chlebów można wyprodukować i jeszcze z tonę ogórków ukisić.
Może będą lepsze od tych bieszczadzkich "przysmaków"? ;)


--------------------
* Zajebisty Ból Całego Ciała.

6 komentarzy:

Malutka... pisze...

No, no, Panie Crew ;)
Pozazdrościć wyjazdu :D
(właściwie już pozazdrościłam)...
;)

Mała Mi pisze...

Ja bardzo lubię ten Zespół :) czuję wtedy wszystkie mięśnie i czuję, że żyję!

Najlepszego :)

Anonimowy pisze...

Dlaczego komentarze nie wchodzą? :(

cre(w)master pisze...

Sam się zastanawiam... Może mały ludzik od wstawiania komentarzy pojechał na urlop? ;)

cre(w)master pisze...

Malutka - sam sobie zazdroszczę, bo niestety już w pracy "siedzę".
Mała Mi - najbardziej czuję, że żyję podczas schodzenia ze schodów :) Ale tak jak mówisz - Najlepszego... i Tobie również :)

Unknown pisze...

Bieszczady się strasznie nie zmieniają... ale dwie rzeczy pozostają niezmienne: zapach gór o poranku i smak wiśniówki w Siekierezadzie (choć wino też niczego sobie)
Do zobaczenia na szlaku!