czwartek, 18 sierpnia 2011

Mała Mi - Zemsta Sithów

Pamiętacie panią Mecenas Przechwałek? Tę co to w reklamówce na głowie odbierała telefony? Więcej o tych telefonach można poczytać tutaj.
A tymczasem osiemdziesięcioletnia Mała Mi znów dała o sobie znać... Było tak:
* * *
- Prze-chwa-łek... - kończyłem wklepywać do komputera kartę zlecenia wyjazdu.
Nie wiedziałem, że do drukarki ktoś podstępnie wsadził ryzę żółtego papieru. Wcisnąłem klawisz druku i z czarnej czeluści kopiarki wypłynęła słoneczna karta wyjazdu.
Ratownicy medyczni to jednak przesądny ludek jest...
- To zły omen - pomyślałem dzierżąc w dłoni "najprawdziwsze żółte papiery" pani Przechwałek.
...No i miałem rację.
* * *
Bladym świtkiem ambulans /baczność/Prywatnej Placówki Medycznej/spocznij/ zaparkował pod blokiem emerytowanej pani Mecenas Przechwałek. Zaspany zespół wyjazdowy w osobach ratownika i kierowcy wytoczył się z karetki i poturlał w stronę wejścia do klatki schodowej.
- Dryńńń, dryńńń... - kierowca nacisnął guzik domofonu.
Po dłuższej chwili w głośniku coś chrupnęło i w poranny eter popłynął, dobrze wszystkim znany, skrzecząco-sepleniący głos
- Kto taaam?
- ...Obry. Karetka po panią, na badania! - odpowiedział ratownik siląc się na przyjazny ton.
- A ja jeszcze nie jestem gotowa! Przyjedźcie później!
- Chruup! - strzeliła odkładana słuchawka domofonu.
* * *
Radzi nieradzi chłopcy ucięli sobie pod blokiem pani Przechwałek piętnastominutową drzemkę i ponownie podjęli próbę wykonania zlecenia.
- Dryńń dryyyńń!
- Ktoo taam?
- No karetka po panią.
- A to wy... Hmm... No to wejdźcie na górę.
- Bzzzzt - odskoczył zamek w drzwiach do klatki.

Weszli. Potupali na piętro i stanęli pod drzwiami.
- Puk puk...
- Ktooo taaam? (głos tuż zza drzwi)
- Karetka!
- Karetka? Jaka karetka?
- No na badania ma pani jechać!
- To znowu wy? Zaczekajcie chwilę, bo jeszcze nie jestem gotowa!
* * *
Stanęli na klatce i zaczekali, ale po dziesięciu minutach:
- PUK PUK!
- No kto tam znowuuu?! (tym razem głos był cichszy, jakby odleglejszy)
- No to my, z karetki! Czekamy na panią!
- Ale ja nie mogę wyjść. Przyjedźcie później!
- Nie możemy później! Proszę się pospieszyć!
- Ale ja się teraz kąąąpię!!!
* * *
Dwadzieścia minut później:
- PUK PUK! 
- ... (cisza)
- Pani Przechwałek..? 
- ...
- Proszę sobie nie robić żartów! Proszę otworzyć!
- ...
- ŁUP ŁUP ŁUP!
- A przestaniecie mi walić w te drzwi, łobuzy jedne?!!!
- Pani Przechwałek..! To my... Z karetki... Na badania jedziemy!
- Proszę zaczekać, jestem w kąpieli!
- Ale jedzie pani na te badania?
- NIE!!!

-----------------
Wygląda na to, że szykują się nam prawdziwe Gwiezdne Wojny...
Wszystkie zlecenia do Małej Mi (80 lat później) będę odtąd drukował na żółtych kartkach. Niech się koledzy mają na baczności :)

15 komentarzy:

luc.as pisze...

Czy na wyposażeniu karetki jest nervosol czy coś mocniejszego ;-) ?

cre(w)master pisze...

Jest... Coś mocniejszego, tylko nie wiem czy samemu brać, czy pacjentkę siłą na strzykawkę sadzać? ;)

Anonimowy pisze...

Dobrze, że pani Przechwałek na stwierdzenie "na badania jedziemy" nie odpowiedziała "a to jedźcie sobie" ;)
Ni

Anonimowy pisze...

Czasem z rana, przed dyżurem, czuję, że coś wisi w powietrzu. Bez hydroxyzyny i.m. do wezwania nie wyjeżdżam ;) Polecam spróbować...
Skibi.

Jaskółka pisze...

To mówisz, że żółte NIE?! Kurcze, a ja mam tak pięknie na żółtych (na niebieskich i zielonych też)opracowane... Może mojej branży to nie dotyczy? Chociaż, jak się dobrze rozejrzeć to i u nas pełno tych z żółtymi :)

Anonimowy pisze...

no widzę Crew że, w Waszej Prywatnej (baczność) placówce Medycznej (spocznij ) to na bogato :) wszakże żółty papier w cenie. Znam kilku co dużo by dało za dane osobowe na "żółtym papierze" :)
Przy wyjazdach w państwowej jednostce możesz być spokojny raczej żółtego nie uświadczysz za drogi! tam to nawet czasem nie maja białego

a na razie łykaj herbatkę z meliski (po co od razu ze strzykawą latać), słonko za oknem jednym słowem luzik :)
pozd. Jola

cre(w)master pisze...

Ni: no i byśmy pojechali, a takie czekanie w niepewności to strasznie męczące jest :)

Skibi: ja zaczne od miękkich środków... Może jakiś valused? ;)

Jaskółko: obawiam się, Twojej branży zwłaszcza to dotyczy... :) Choć tu raczej narażeni są ci z nauczania początkowego i gimnazjum. Nauczanie "końcowe" może bezobaw przygotowywać materiały na żółtych kartkach :)

Jolu: święte słowa. U mnie w tej państwowej placówce brakuje białego... długiego, na wąskiej rolce.
Herbatka dobrym jest pomysłem, ale już mi nie jest potrzebna. W tym milutkim słoneczku walnąłem reanimację w jadącej karetce.
20 km "masażu serca" i potem już nie trzeba nic na uspokojenie :/

Anonimowy pisze...

Wybacz, ale jak czyta się takie posty to chciałoby się życzyć częstszych wizyt u Małej Mi ;) Popłakałam się ;D

cre(w)master pisze...

Hm... Łatwo jest źle komuś życzyć pozostając anonimowym ;)

Anonimowy pisze...

Oj tam od razu źle... po prostu podobne zdarzenia generują podobne posty a to jest jednoznaczne z uśmiechem na - jak sądzę - bardzo wielu twarzach :)

Nadal Anonimowa ;)

cre(w)master pisze...

Szkoda, że te "dwie twarze", tamtego ranka nie miały uśmiechu :)

PS. Może chociaż Nadia Anonimowa..? ;)

Anonimowy pisze...

Stoi!:) Może być Nadia ;)

No nie sądzę, że mieli wtedy uśmiech na twarzy, ale jestem pewna, że jakby przeczytali teraz ten post, to bank by się umiali :)

Nadia Anonimowa

Anonimowy pisze...

... uśmiali miało być ;)

cre(w)master pisze...

Nadio (Nadiu? Jak to się odmienia?) Nadieżdo :) Być może zespół realizujący wyjazd zechciałby się uśmiechnąć czytając tego posta, ale tam na miejscu trzeba się mocno pilnować, żeby nie wybuchnąć... złością. Wiem, bo sam dwa razy byłem u Małej Mi...
I zdaje się, nie koniec na tym, więc będzie o czym pisać, ku uciesze innych :)

Anonimowy pisze...

Czekam z niecierpliwością ;)

Nadia Anonimowa