niedziela, 7 lutego 2010

Dżul - słowo na niedzielę

Dzisiaj będzie krótko bo niedziela (pamiętaj aby w dzień święty - smęcić...)

Tytułowy Dżul to nie angielski odpowiednik francuskiego kloszarda, będącego niedoścignionym wzorem dla polskiego menela, ale utalentowany fizyk James Prescott Joule. Jego ciężka praca nad pojęciami m.in. ciepła, temperatury, energii, termodynamiki i elektromagnetyzmu została w końcu doceniona przez królową angielską, która dożywotnio płaciła naukowcowi pensyjkę ze swoich zasobnych skarbców. Ten zaś, do końca swych dni mógł zajmować się przekształcaniem energii pierdząc w stołek. W dowód uznania jednostkę energii nazwano dżulem (w układzie SI - 1J).
Do dzisiejszego dnia  James Joule ma swoich wiernych fanów pracowicie przekształcających np. alkoholowe kalorie w dżule, a następnie te w energię kinetyczną upadku swobodnego... Większość entuzjastów tej odmiany fizyki i chemii jest tak wyczerpana prowadzonymi doświadczeniami, że niejednokrotnie wymaga interwencji pogotowia.
"Czym się strułeś tym się lecz...", "kto mieczem wojuje od miecza ginie" i wreszcie arcy-elokwentne "civis pacem para bellum". Te mądrości różnych narodów sprawiły, że dżule (J) trafiły również pod dachy karetek w postaci groźnych maszynek zwanych DEFIBRYLATORAMI.
Wszyscy z pewnością widzieli niejeden kinowo-telewizyjny koszmarek pt:
piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii (dźwięk z monitora)
- 150...! clear!
buum...
piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
- again!
- 360..! clear!
buum...
Energia wyładowania z defibrylatora mierzona jest właśnie w dżulach, ale do rzeczy...

W 1850 roku poczciwy James Prescott Joule nie zdawał sobie sprawy, że bez mała 150 lat później dwóch polskich ratowników będzie kontynuować jego wiekopomne dzieło badań nad właściwością energii :)

Rzecz się działa w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to Stacja Pogotowia Ratunkowego w X zakupiła "nowoczesne" defibrylatory manualne.
Niedzielne przedpołudnie. Spokój, cisza, nikt o pomoc nie woła...
Ponieważ marazm i bezwyjazdowa nuda dawały się we znaki, personel z zapałem oddał się zgłębianiu tajników nowego sprzętu.
- Kaziu czekaj... Podciągnij nogawkę i położymy te żelowe podkładki na twoje udo...
- Tu się kręci gałeczką... damy na dwa jot...
bzzzzyt
- i co?
- A nic, cierpnie trochę... dam na cztery jot
bzzzyt
- i?
- Kicha... daj może na sześć..?
bzzzyt
- Kaziu wszystko ok?
- oookkkej... Jaccuś... tttylko...
Kazimierz z dziwną miną podniósł się i jakby utykając zmierzał w stronę wyjścia
- tttylko muszę szyszybko zzzmienić gacie...


 ---------------------
Powyższy materiał nie ma charakteru edukacyjnego, a jedynie poglądowy. Autor absolutnie nie zachęca do prób na własnym ciele, jak i do leczenia osób będących "pod wpływem" za pomocą defibrylacji, kardiowersji, elektrostymulacji (chyba, że istnieją wskazania medyczne) :)

7 komentarzy:

abnegat.ltd pisze...

Mhm. Co tam 6. Gdzies u mnie jestopis reaniacji na mokrym asfalcie. Jak dostalem przebicim 360 po rekach... Palce lizac...

cre(w)master pisze...

Abi - czytałem, czytałem... :)
Widocznie 360 J wpływa na percepcje i postrzeganie świata, a 6 J w udo na porażenie zwieraczy odbytu :)

inessta pisze...

Ej, wszyscy wielcy naukowcy zaczynali eksperymenty od siebie. Z braku ciał chętnych do doświadczeń, oczywiście. więc ja się nie dziwię, że nowy sprzęt chcieliście spróbować najpierw na sobie.

Zadora pisze...

Chińczycy za to energicznie leczą uzależnienia od internetu...elektrowstrząsami! Marnują energię. A tak prosto można gościa od komputera przegonić. Szóstka w udo i już siedzi w toalecie zamiast przy kompie:)

luc.as pisze...

Na zatwardzenie jak znalazł :D
A ile można max. ustawić ;-) ?
BTW: http://www.youtube.com/watch?v=lPfuBY3UWh4

cre(w)master pisze...

Max to 360, ale wtedy to jakby się z koniem kopać. Abnegat coś o tym wie :P
Reklama pierwsza klasa :)

Asia (Aś) miło mi. pisze...

'A ja myślę, że całe zło tego świata bierze się z myślenia. Zwłaszcza w wykonaniu ludzi całkiem ku temu nie mających predyspozycji'
(to A.Sapkowski tak mądrze prawi, nie ja)

eksperymenty więc pozostawiam tym, którzy wiedzą co robią, a może raczej po prostu mają więcej odwagi :)