Dzisiaj będzie krótko bo niedziela (pamiętaj aby w dzień święty - smęcić...)
Tytułowy Dżul to nie angielski odpowiednik francuskiego kloszarda, będącego niedoścignionym wzorem dla polskiego menela, ale utalentowany fizyk James Prescott Joule. Jego ciężka praca nad pojęciami m.in. ciepła, temperatury, energii, termodynamiki i elektromagnetyzmu została w końcu doceniona przez królową angielską, która dożywotnio płaciła naukowcowi pensyjkę ze swoich zasobnych skarbców. Ten zaś, do końca swych dni mógł zajmować się przekształcaniem energii pierdząc w stołek. W dowód uznania jednostkę energii nazwano dżulem (w układzie SI - 1J).
Do dzisiejszego dnia James Joule ma swoich wiernych fanów pracowicie przekształcających np. alkoholowe kalorie w dżule, a następnie te w energię kinetyczną upadku swobodnego... Większość entuzjastów tej odmiany fizyki i chemii jest tak wyczerpana prowadzonymi doświadczeniami, że niejednokrotnie wymaga interwencji pogotowia.
"Czym się strułeś tym się lecz...", "kto mieczem wojuje od miecza ginie" i wreszcie arcy-elokwentne "civis pacem para bellum". Te mądrości różnych narodów sprawiły, że dżule (J) trafiły również pod dachy karetek w postaci groźnych maszynek zwanych DEFIBRYLATORAMI.
Wszyscy z pewnością widzieli niejeden kinowo-telewizyjny koszmarek pt:
piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii (dźwięk z monitora)
- 150...! clear!
buum...
piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
- again!
- 360..! clear!
buum...
Energia wyładowania z defibrylatora mierzona jest właśnie w dżulach, ale do rzeczy...
W 1850 roku poczciwy James Prescott Joule nie zdawał sobie sprawy, że bez mała 150 lat później dwóch polskich ratowników będzie kontynuować jego wiekopomne dzieło badań nad właściwością energii :)
Rzecz się działa w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, kiedy to Stacja Pogotowia Ratunkowego w X zakupiła "nowoczesne" defibrylatory manualne.
Niedzielne przedpołudnie. Spokój, cisza, nikt o pomoc nie woła...
Ponieważ marazm i bezwyjazdowa nuda dawały się we znaki, personel z zapałem oddał się zgłębianiu tajników nowego sprzętu.
- Kaziu czekaj... Podciągnij nogawkę i położymy te żelowe podkładki na twoje udo...
- Tu się kręci gałeczką... damy na dwa jot...
bzzzzyt
- i co?
- A nic, cierpnie trochę... dam na cztery jot
bzzzyt
- i?
- Kicha... daj może na sześć..?
bzzzyt
- Kaziu wszystko ok?
- oookkkej... Jaccuś... tttylko...
Kazimierz z dziwną miną podniósł się i jakby utykając zmierzał w stronę wyjścia
- tttylko muszę szyszybko zzzmienić gacie...
---------------------
Powyższy materiał nie ma charakteru edukacyjnego, a jedynie poglądowy. Autor absolutnie nie zachęca do prób na własnym ciele, jak i do leczenia osób będących "pod wpływem" za pomocą defibrylacji, kardiowersji, elektrostymulacji (chyba, że istnieją wskazania medyczne) :)
Przedszkole
2 tygodnie temu
7 komentarzy:
Mhm. Co tam 6. Gdzies u mnie jestopis reaniacji na mokrym asfalcie. Jak dostalem przebicim 360 po rekach... Palce lizac...
Abi - czytałem, czytałem... :)
Widocznie 360 J wpływa na percepcje i postrzeganie świata, a 6 J w udo na porażenie zwieraczy odbytu :)
Ej, wszyscy wielcy naukowcy zaczynali eksperymenty od siebie. Z braku ciał chętnych do doświadczeń, oczywiście. więc ja się nie dziwię, że nowy sprzęt chcieliście spróbować najpierw na sobie.
Chińczycy za to energicznie leczą uzależnienia od internetu...elektrowstrząsami! Marnują energię. A tak prosto można gościa od komputera przegonić. Szóstka w udo i już siedzi w toalecie zamiast przy kompie:)
Na zatwardzenie jak znalazł :D
A ile można max. ustawić ;-) ?
BTW: http://www.youtube.com/watch?v=lPfuBY3UWh4
Max to 360, ale wtedy to jakby się z koniem kopać. Abnegat coś o tym wie :P
Reklama pierwsza klasa :)
'A ja myślę, że całe zło tego świata bierze się z myślenia. Zwłaszcza w wykonaniu ludzi całkiem ku temu nie mających predyspozycji'
(to A.Sapkowski tak mądrze prawi, nie ja)
eksperymenty więc pozostawiam tym, którzy wiedzą co robią, a może raczej po prostu mają więcej odwagi :)
Prześlij komentarz