czwartek, 4 lutego 2010

Zima panockowie

"Zima pora jest wesoła, zasypana cała szkoła..."
Marcin Daniec - Cztery pory roku.

Oprócz szkoły, ta oziębła pora roku okrywa śniegiem lasy, pola, domy naszych pacjentów i drogi do nich prowadzące. Niewybredna jest przy tym i zasypuje nastrój po równo wszystkim zmotoryzowanym cywilom, drogowcom, taksówkarzom i "karetkowcom" też.
A gdzie potrafią zamieszkać pacjenci to tylko pogotowie jedno może wiedzieć.
- Pojedziecie panockowie prościutko za drogą, kole kaplicki i hań pod las...
- A gdzie ta droga będzie?
- Ano tu jest droga...
- Tu..?
I chcąc nie chcąc trzeba się turlać powolutku "hań pod las". Gorzej kiedy silnik ryczy, koła się obracają, auto ani drgnie. A już całkowita lipa gdy pojazd mimo starań kierowcy zaczyna się zsuwać w dół.
Abnegat opisał ze szczegółami taką właśnie historię w tekście pt. Akcja poślizg. Śledząc Jego przygodę miałem podostre deja vu. Dokładnie w ten sam sposób moja karetka zsuwała się w dół po stromym, oblodzonym stoku. Skakać nie było komu. Jechałem sam i niczym kapitan, postanowiłem pozostać na tonącym okręcie.
Jednostka z rozpaczliwym S.O.S sunęła rufą w stronę skalnych klifów... No dobra, może nie było aż tak dramatycznie. Walnąłem po prostu do potoku, który na szczęście do połowy zasypany był śniegiem.
Z trudem wysiadłem z auta i brodząc w zaspie zmierzałem ku drodze. Stanąłem na nogi tylko po to by natychmiast ponownie przyziemić na szklistym lodzie.
Ciemno, zimno, do domu daleko... Na szczęście są jeszcze dobrzy ludzie w tych zapomnianych przez Boga i kapitalizm zadu... miejscach. Dobiegający zza drzew odgłos traktora zwiastował rychłą pomoc. Jeden z wybawicieli rzucił się do wiązania liny pod przednim zderzakiem karetki. Drugi wolniutko przysuwał traktor na wstecznym biegu. Wszystko szło jak należy, gdy nagle,  uzbrojone w ciężkie łańcuchy koła ciągnika zamieliły rozpaczliwie po lodzie i... S.O.S - maszyna jak latający holender zaczęła sunąć w dół... "Wiązacz" liny, pochłonięty bez reszty tą czynnością nie zdawał sobie sprawy, że coś dużego i ciężkiego zbliża się by wymasować mu plecki.
- Gazuuuu!!! Wrzasnąłem do kierowcy traktora.
Lód prysnął spod ogromnych kół... I to był jedyny efekt zwiększenia mocy. Ślizg przybrał na szybkości.
Odwróciłem się na pięcie w stronę wiążącego linę.
- Spierdalajjjj!!!
Musiał być w wojsku... Bez zastanowienia wykonał przepisowe w tył, na lewo padnij, a potem podniósł się, otrzepał i ze stoickim spokojem odrzekł... - sam spierdalaj.
Tymczasem traktor z gracją przysiadł na masce mojej karetki.
... Na szczęście są jeszcze (inni) dobrzy ludzie w tych zapomnianych przez Boga i kapitalizm miejscach...

Takich historii, każdy kierowca zawodowy zna na pęczki. Dla przykładu, mój znajomy zjeżdżając z rzecznego promu, który umożliwiał przeprawę na drugi brzeg, dla podkreślenia roli pogotowia w społeczeństwie, dodał tak subtelnie gazu... że utopił karetkę z kretesem, czyli całym wyposażeniem. Szczęściem nikt nie utonął, nie zamarzł, nie dostał zawału.

"Zima pora jest wesoła..."

Fotografia zamieszczona na górze przedstawia jedną z dróg "na skróty", którą ostatnio zwiedziłem dość dokładnie (bo w obie strony) szukając pacjenta w domku na kurzej łapce.
Jakość zdjęcia fatalna bo telefon służy do "gadania", a nie do fotografii krajobrazowo-reporterskiej.
Okolica zauroczyła mnie do tego stopnia, że w najbliższą wolną niedzielę, z własnej woli, pojechałem nacieszyć zmysły tą piękniejszą stroną zimy.

Fotki poniżej popełniła moja Lepsza Połowa, a ja byłem zajęty łapaniem mojej Lepszej Połowy w rybie oko kamery.

2 komentarze:

Nomad_FH pisze...

A gdzie te drugie zdjęcia? :D
I kto Was w końcu wyciągnął z potoku?

"Sam spier...laj" - boskie :D

cre(w)master pisze...

Nomad_FH Wyciągali nas inni dobrzy ludzie większym traktorkiem i połową desek z pobliskiego tartaku :)